piątek, 31 maja 2013

♥2 "Odnaleziona"


Rano, gdy robiłem bliźniaczkom tosty, przyszła reszta One Direction. Byli w szoku, ale widziałem w ich oczach smutek, bo wyjazd się nie udał. Rozumiałem ich, wszyscy się cholernie cieszyliśmy na te wakacje...
-Tak się kończy bzykanie bez zabezpieczeń. Człowieku, miałeś 19 lat, matka nie uczyła co to są prezerwatywy?
Dziewczynkom włączyłem bajki w salonie, a sam wróciłem do kuchni.
-Kurwa, zejdź ze mnie. Ja też jestem w szoku.
Liam przetarł oczy. Daddy Direction chyba pierwszy raz nie wiedział jak się zachować. Czemu mnie to trochę rozśmieszyło? Sam nie wiem.
-No dobra...ale skąd możesz być pewny,że to twoje córki? Heloo, jesteś sławny, połowa świata cię zna. A one nic nie chcą powiedzieć o swojej matce, bo być może ta laska im tak kazała, by cię wkręcić w tatusiowanie.
-Nie jestem pewny...ale z drugiej strony, spójrz na nie...strasznie podobne...gesty...zachowanie...nawet akcentowanie wyrazów.
-Nie jesteś jedynym szatynem o niebieskich oczach na świecie. Równie dobrze ich matka może mieć brązowe włosy i niebieskie oczy i to po niej.
-Nie wiem, na prawdę nie wiem...nie mogę ich wyrzucić przecież...
-Telefon im zwiń, znajdź numer tej dziewczyny i każ jej je zabrać. Mieliśmy wyjechać prawda?
Zayn się wtrącił. Niall w tym czasie pożerał moje kanapki. Szczery facet. Mógłby wejść do Białego Domu a i tak od razu spytałby o drogę do kuchni i opróżnił lodówkę prezydenta w mgnieniu oka.
-Pamiętam, przecież się tym z wami jarałem...zrobię wszystko, by wyjaśnić tą sprawę...
-No to wio po ten telefon.
Chłopcy poszli do "moich córek" i tam odwrócili ich uwagę, a ja rozpocząłem swoją misję. Niczym ninja...wszedłem do pokoju gościnnego, wyjąłem telefon z kieszeni Kati i gustownie...zwiałem do łazienki. Poczułem się "Like a Boss" gdy znalazłem numer ich mamy i od razu zadzwoniłem.
-Na jakiej podstawie jestem ich ojcem?
Dziewczyna spanikowała i się rozłączyła. Ej no co to miało być? Po chwili dostałem sms'a...
X: "Gołym okiem to widać. Te same oczy,nos,charakter,włosy..."
Ja: "Jest pewnie milion osób na tym świecie..."
X: "Nie jestem dziwką. Miałeś wtedy 19 lat, dłuższe włosy. Zrobiliśmy to na jednej z twoich licznych imprez. Byłeś moim pierwszym ostatnim, choć ja zapewne jedną z wielu..."
Zastanowłem się chwilę. Nie no, musiałem ją znać.
Ja: "Dobra,zajmę się nimi."
I to był koniec rozmowy. Do drzwi ktoś zapukał. Katie. Ogarnąłem się, wstałem i otworzyłem.
-Muse siusiu...
-Poradzisz sobie sama czy ci pomóc?
-Pomós.
Zamknąłem drzwi i po chwili już było po wszystkim.Skorzystała z tego, że kucam i usiadła mi na kolana. Przytuliła się. Co jak co,ale tulić to one się lubią.
-Chyba nieźle mi idzie to tatusiowanie, co?
-Mas braki, ale sie nauczys.
Zaśmiałem się.
-Wszystkiego mnie nauczycie i przeżyjemy.
-Jesteś ładniejsy niż na zdjęciach...
Wstałem i poszedłem do salonu.
-Chłopaki, przepraszam, ale musicie jechać sami...
-Bez ciebe nie jedziemy.
-Nie macie wyjścia, bo ja zostaję tutaj.
-Kiedyś będę tego żałował...pewnie za dwa dni...ale skoro ty zostajesz, to my też.
-Bez wgłupów. Już was tu nie widzę. Wyślijcie mi pocztówkę.- wyszczerzyłem się a Hazz trzepnął mnie poduszką. Ałć?
-Nie będę się wyrażał przy twoich damskich kolanch. Zostajemy. Są wygadane i chcę zobaczyć, jak będą ci cisnąć przez te dwa miesiące.
-Śmieszne..
-A tak z innej beczki to tatuś się ubiela tak jak ta pizama?-zauważyła jedna z bliźniaczek,a druga zaraz dokończyła:
-Jeśli tak, to czekają nas spooore zakupy...
-Tatuś jest trzeci na liście najlepiej ubierających się mężczyzn, więc proszę uważać na słówka.
-I dlatego ubrałeś paski do kratki? Chyba źle przelicyli głosy...
-To jest piżama. Jakoś nie kręci mnie piżamowa moda, śpię w czym mi wygodnie.
-Tytuł tseciego mescyzny zobowiązuje, no ale jak chcesz...
Uśmiechnęły się cwaniacko a chłopcy już mieli ze mnie polewkę.
-Jesteście teraz moimi córeczkami, więc proszę mi obciachu nie narobić.Zaraz jedziemy na zakupy, a wy w tych koszulkach?
-Wygodne. Mam nadzieje, że umies robić warkoczyki
-Proszę was...mam cztery siostry.wychodzimy.
-To idźkaj się ubrać..
-Wy nie idziecie w tych koszulkach. Tytuł córeczek trzeciego najlepiej ubranego mężczyzny zobowiązuje.
I poszedłem do siebie, a reszta...zaczęła mnie obgadywać. Kati na czele.
-On tak zawsze?
-To znaczy?
-Nabuziowany. Żartujemy sobie a on to na poważnie..
-On też żartuje.
-Tytuł córecek trzeciego najlepiej ubranego mescyzny zobowiązuje.
Powiedziały moim głosem, wybuchły śmiechem i pobiegły się ubrać.Calutki dzień byliśmy na zakupach, potem na lodach i pizzy. Bardzo się polubiliśmy, już bez dogryzania.
     Liam w środku nocy dostał telefon z policji. Odnaleźli jego siostrę, która została porwana 12 lat temu. On miał wtedy 10 lat, a ona 4. Policjanci po godzinie zapukali do jego domu i wpuścili przodem dziewczynę. Niska 16-latka w podartych już rurkach i zniszczonej bluzie. Spojrzała na brata dużymi brązowymi oczami a później spuściła głowę .Funkcjonariusze zostawili ich samych a Liam bardzo mocno ją przytulił.
-Moje maleństwo...- niemal ją udusił z tęsknoty. Potem zaprowadził ją do salonu, ale po spojrzeniu na jej ciuchy od razu przyniósł jej swoje dresy i bluzę.
-Je...jesteś moim bratem?
-No tak...Liam.
-A...a...
-No dobra, od początku.-usiadł i wziął ją sobie na kolana. Była taka drobna.-jesteś moją siostrą, sześć lat młodszą. Gdy miałaś 4 lata zostałaś porwana i od 12-u lat nieustannie cię poszukujemy.
-A...cały czas mieszkałam z jakimiś pijakami...a ja..zostałam porwana?-otarła łzę.Była w szoku.
-Nie wiemy dlaczego...
-A...a...rodzice?
-Mama wpadła w depresję, nie radziła sobie ze stratą dziecka...tata za wszelką cenę chciał cię znaleźć, co odbiło się na jego zdrowiu.
-Ale już...już wszystko dobrze?
-Już tak.
-Ja w ogóle mam na imię Aly?
-Tak..miałaś wisiorek z imieniem...już go nie m...
-Mam.-wyjęła biżuterię ze spodni.-zabraliby mi go i sprzedali...
-Chodź, prześpisz się, a jutro pojedziemy do rodziców.
-Nie. Ja chcę wiedzieć o tobie wszystko. Czym się interesujesz? Pracujesz? Masz dziewczynę?
-Aly, kochanie,jest środek nocy, porozmawiamy o tym jutro.
-No dobrze...
    Hazz i ja siedzieliśmy w mojej sypialni z piwem w ręku. Po chwili dało się usłyszeć małe kroczki i dwie słodziary weszły na łózko.
-No i co tam?
-Cemu nie śpicie?
-O to samo moglibyśmy zapytać was.
-Bo ja miałam taki kosmar...i Kati też...i był taaki strasny...i zapomniałyśmy co nam sie śniło...i.oo...macie socek jabuskowy...-Maya wyciągnęła rączki po szklankę.
-To nie soczek.
-To cooo?
-Napój nie dla dzieci..
-Cyli piwo..-westchnęły obie-i po co trujecie olganizm?
-Dobra, dobra.Już się nie wymądrzajcie.-zaśmialiśmy się, bo szczerze nas to rozbawiło.
-Mama mówi,że to nie zdrowe...i można się uzależnić.
-Raz na jakiś czas nic się nie stanie. Śpijcie już, co?
-Kołysaj...-wdrapały się na nasze ręce, oparły główki o nasze ramiona i po chwili już spały.
-Jesteś pewny, że one są twoje?
-Coraz bardziej..
-No są pyskate, owszem...ale nie wydaje się to dziwne? Stanęły przed twoimi drzwiami, niby twoje córki, a na dowód mają twoje zdjęcie,które bardzo łatwo znaleźć w necie, wywołać, podrzeć lekko by wyglądało na starsze...no i biedny nie jesteś, może jakaś laska wcisnęła ci dzieci korzystając z ich wieku ,bo wie, że nie zapisujesz sobie danych dziewczyn, z którymi się bzykasz.
-Muszę znać tą dziewczynę. Nawet po pijaku kontroluję z kim idę do łóżka.
-Szukanie igły w stogu siana. Miałeś 19 lat i wiem ile lasek przeszło przez twoje łóżko. Uwierz,to nie były 2 czy 3...
-Koniec tematu. Dobranoc.
-Wypij to do końca, bo się do tego dobiorą i będziesz miał dwie pijaczki w domu.
-To niezdrowe.-wybuchłem cichym śmiechem i po chwili dziewczynki spały wtulone w nas a my w siebie nawzajem.


Od autorek:
Jeżeli chcecie być informowane o rozdziałach to zapraszamy do zakładki "Informowani" :)
Zapraszamy również na naszą podstronę gdzie będziecie mogli zaczerpnąć trochę informacji o nas i naszych opowiadaniach:  http://opowiadania-merry-niita.blogspot.com/


środa, 8 maja 2013

♥1 "Nowe życie za drzwiami"



-3...2...1...MAMY WAKACJE LUDZIE!- Louis mimo 24-lat na karku długo wyczekiwał tego dnia, bo ich menadżer obiecał im dwa miesiące wolnego akurat na lipiec i sierpień i chłopcy postanowili wyjechać razem na Hawaje.
-Yeah! Yeah! Yeah!- krzyknęli wszyscy i przybili piątkę. Strasznie się cieszyli na jutrzejszy wyjazd-widzimy się jutro!- pożegnali się i każdy rozjechał się do siebie.
Jakoś w środku nocy Louisa obudził dzwonek do drzwi. Tomlinson, wyrwany z pięknego snu o modelce, nieogarnięty wstał i otworzył. Stały tam dwie niskie, wyjątkowo śliczne dziewczynki. Szatynki o długich włosach w lekko haotycznym koczku, ubrane w szare koszule i białe rurki. Do tego żółte płaszczyki. Nie miały grzywki, przez co ich duże, mocno błękitne oczka były wprost nie do opisania. Obie spojrzały na podartą, małą fotografię, potem na niego i...
-Tatuuuuś!- pisnęły i przytuliły się do jego nóg, a szatyn uderzył się kilka razy po policzku by oprzytomnieć i spojrzał w dół.
-Przep...przepraszam, ale chyba mnie z kimś pomyliłyście dziewczynki…
Obie zaprzeczyły główką i zmarszczyły słodko lekko zadarte noski- Loui Tomlinsion, tak?
-No...no tak, ale...
-Mama nas tu psywiozła...na wakacje.
-Mama? Na wakacje?-jak mantrę powtórzył ich słowa i zamknął za nimi drzwi-kto jest waszą mamą?
-Kobieta.
-Ale jaka?
-Ładna.
-Dziewczynki...
-No mama. Znas ją bo jesteś tatą, a żeby nim być musis znać mamę…
-No właśnie nie za bardzo…-mruknął do siebie-ile macie lat, co?
-Pięć…-obie mówiły albo razem albo naprzemian. Lou kucnął przy nich i pomyślał chwilę. "nie pieprzyłem się z nieznajomymi, muszę znać ich matkę..."
Przypomniał sobie coś, ale musiał się upewnić.
-Dobra...i mam wam wierzyć?
-Taaak…-uśmiechnęły się słodko i ufnie do niego przytulily, a on niepewnie je objął
-A macie jakiś numer do mamusi?
-Mamy..
-No to dajcie, muszę z nią porozmawiać o waszych wakacjach.
-Komólka mi padła…-westchnęła jedna a on spojrzał na drugą.
-A tobie?
-Ale mamusia wsystko wie. U ciebie spędzamy wakacje a potem skoła.
-Ale zapomniałem spytać mamusi o jedną ważną sprawę, a mi kolega właśnie usunął jej numer…
-Powiedz mi a ja spytam.
-Ale to sprawa między nami.
-Mamusia nie ma przed nami tajemnic.
Przymknął na chwilę powieki i westchnął-po prostu podaj mi ten numer…
-No ale po cooo?
-Muszę spytać o sprawę, która dotyczy dorosłych..
-Ale mama nie pozwala dawać numeru bez jej zgody…
-Dobra, nieważne...wygadane po mnie, oczy po mnie, włosy po mnie, noski po mnie…-gadał sam do siebie-spać?
-A mas coś do jedzenia?
-A co lubicie jeść?- zaprowadził je do kuchni i zapalił światło.
-Klem z gotowanych malchewek- uśmiechnęły się i usiadły do stołu
-Robi się- zaczął gotowanie
-Jak się nazywacie?
-Ja jestem Kati a to Maya.
-Smacznego.- podał im po chwili i patrząc jak pałaszują pomarańczowy krem oparł się o blat
-A...nie macie żadnych ubranek?
Po jedzeniu zabrał je do gościnnego wcześniej pisząc sms do chłopaków z opowieścią w skrócie i prośbą, by wpadli jutro rano.
-Nie...jakoś tego mamusia zapomniała..
-Hm...to w czym będziecie spały? Chcecie w moich koszulkach?
Obie pokiwały ochoczo główkami i usiadły na łóżko. Louis przyniósł im dwie koszulki w paski i pomógł im je założyć bo same nie dały rady. Godzinę po tym jak on się znów położył w swoim łóżku…przydreptały do niego cicho, przytuliły każda do jednego boku i zasnęły.